poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Rozdział II (uf)

Patrol składający się z trzech strażników obserwował jedną z większych ulic miasta. Podobny maszerował równoległą, mniejszą uliczką. Lily chowała się w bramie mocno zaniedbanej kamienicy przy zaułku obok tej drugiej, trzymając kurczowo torbę. Nie mogła uwierzyć, że dała się namówić Verkaik do opuszczenia domu i wyruszenia do Acantar, gdziekolwiek się znajdowało. Nie chciała jednak rezygnować i tym samym zawieść kobiety, która jej ufała.

Dotychczas głośny dźwięk kroków niespodziewanie ucichł. Dziewczyna wstrzymała oddech, obawiając się, iż została nakryta. Od kilku miesięcy w mieście panował zakaz opuszczania domostw po zachodzie słońca i był on surowo przestrzegany. Dopiero teraz młódka dostrzegła swoją głupotę. Gdyby wyszła chwilę wcześniej, niechybnie byłaby już na miejscu spotkania.

– Jesteś pewien, Arn? – usłyszała męski głos w pobliżu, ze strony mniejszej uliczki. W myślach modliła się, by strażnik, jak sądziła, nie podszedł bliżej i jej nie zauważył.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Rozdział I

Lily nerwowo rozejrzała się po pustych uliczkach, upewniając się, czy nikt jej nie śledzi, po czym zapukała do drewnianych drzwi niskiego domu. Po długiej chwili, która dziewczyna wydawała się trwać w nieskończoność, wrota się otworzyły. Szybko wślizgnęła się do środka i zdjęła kaptur z głowy.
– Dobrze, że już jesteś – oznajmiła Verkaik, zamykając drzwi za swoim gościem. – Ava mówiła ci, po co masz tu przyjść?
Lily pokręciła głową. Czekała na wyjaśnienie od swej znajomej, nieświadomie zaplatając blond włosy w gruby warkocz. Często zdarzało się jej tak robić, więc większość jej przyjaciół przyzwyczaiło się do tego gestu.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Prolog

Jasnowłosa kobieta kroczyła pogrążonym w ciemnościach korytarzem, wiodącym przez lochy. Mijała puste cele, zmierzając do tej jedynej oświetlonej pochodniami, w której został uwięziony starszy już mężczyzna. Niewiasta przystanęła, po czym przyjrzała się więźniowi. Wyglądał niczym wrak człowieka, którym niegdyś był. Do dziś pamiętała, jakie wywarł na niej wrażenie za pierwszym razem – obraz majestatu i potęgi. Przez lata, które minęły od tego spotkania, diametralnie zmieniła swoje zdanie o nim.
– Katae, czy to ty? – wychrypiał jeniec, spostrzegłszy postać w mroku. Uśmiechnęła się, starając się nie zaśmiać. Rozbawiło ją, iż nadal ma nadzieję na ratunek pomimo tak długiego czasu w więzieniu. Wiedziała, że nikt nie przyjdzie mu z pomocą; jej starania, by uznano mężczyznę za martwego, dawno doszły do skutku i nie znalazł się nikt, kto by odważył się to podważyć.